O Krakowskim Przedmieściu było ostatnio z wiadomych powodów głośno. Ja jednak, kiedy w stanie dość wesołym wygramoliłem się z Zakąsek dokładnie w drugą stronę i... stanąłem jak wryty.
Jest ciemno, pada, mgła. A przed nosem wyrasta kilkupiętrowy towarzysz Lenin. W czerwieni. Z napisem "wojna" na kratownicy. Szybko się okazało, że to element plenerowej wystawy poświęconej rocznicy bitwy pod Radzyminem, i że z drugiej strony ulicy sytuację kontroluje równie duży Piłsudski.
Ale pierwsze wrażenie z Lenina w środku nocy-mocne.
PS Komuś się jednak nie spodobało i spróbował(a) Lenina podpalić. Ponieważ jak wszyscy wiemy towarzysz Włodzimierz Iljicz jest wiecznie żywy, został tylko niewielki ślad w prawym dolnym rogu. Piłsudskiego już nikt się nie czepiał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz