Wśród znalezisk na wiejskim strychu znajduje się cała biblioteka książek dziecięcych wywiezionych przez moich rodziców. Tworzą znakomitą kolekcję z przełomu lat 50. i 60., która mogłaby z powodzeniem znaleźć się wśród 1000 polskich okładek. Tutaj kilka książeczek z serii z tygrysem, wydawanej przez MON (!). Sporo okładek z tej momentami propagandowej serii znalazło się zresztą w książce Mizielińskich.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wczesne tygrysy tak - późne już zdecydowanie nie (okładkowo) - seria kosmiczna i serie zimnowojenne wydawane w poznych 70-tych jest wyjątkowo paskudna. Seria wojenna nie była "momentami propagandowa" - była propagandowa wszerz i wzdłuż i dowiadujemy się z niej np. że ORP Piorun prawie zatopił Bismarcka :) i tym podobne rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, nawet wśród tych z lat sześćdziesiątych zdarzały się koszmarki (właśnie, następnym razem może zrobię zdjęcia tym najbrzydszym!). Co do poziomu propagandy, to odniosłem wrażenie, że poziom bełkotu rośnie w miarę zbliżania się do spraw polskich - książeczki o partyzantce są już zupełną masakrą ;) zresztą dla świadomego czytelnika to też atrakcja
OdpowiedzUsuń