Brzydkie słowo i brzydkie zjawisko. Już od dłuższego czasu zbierałem się do tego, żeby napisać o moim ulubionym antykwariacie na starym mokotowie, ukrytym za sklepem z dewocjonaliami na Madalińskiego. Czekałem tylko na okazję do zrobienia zdjęcia bez samochodu zaparkowanego przed frontem. Okazuje się, że się nie doczekam, bo zarówno antykwariusz jak i sprzedawca plastikowych maryjek i kadzideł musieli opuścić lokal. Teraz pewnie powstanie tam jakiś bank albo doradca finansowy. Na pewno będą w stanie opłacić wyższy czynsz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz